Sikorski i moje luberum veto w winiarni Chambrer
Wypowiedź szefa MSZ Radosława Sikorskiego który zdegradował wartość naszych win wstrząsnęła mną tak jak każdym polskim winiarzem.
Nie bronię polskich win, gdyż nie muszę. Nasze wina same się obroniły w trakcie degustacji w parlamencie w Brukseli na długo przed wypowiedzią ministra Sikorskiego. Świadczy to tylko o tym że minister Sikorski nie śledzi tego co się w Polsce i w Parlamencie Europejskim w Brukseli dzieje.
Uważam że będąc dobrym gospodarzem, minister Sikorski powinien pochwalić się posiadaniem dobrego wina wyprodukowanego w polskich, trudnych warunkach.
Nasza winiarska duma została tą wypowiedzią nadszarpnięta.
Nic tak nie leczy ran zadanych dumie jak pełny żołądek. Postanowiłem więc poszukać właściwego lekarstwa dla zranionej dumy. Włócząc się po rzeszowskich knajpkach znalazłem z dala od głównych szlaków restaurację i bar win
ny „Chambrer”.
Sympatyczny lokal znajduje się przy Placu Wolności z wejściem od ul. Stefana Batorego. Posiada bogatą ofertę dań i około 60 win z całego świata. Zamówiłem danie którego sama nazwa podrażniła wyobraźnię i żołądek: pierś z kurczaka z suszonymi pomidorami i kozim serem zawijana w szynkę parmeńską. Do tego zapiekane plastry ziemniaczków i gotowane warzywa plus sałatka grecka i oczywiście lampka czerwonego wina (specjalnie nie piszę jakiego).
Na pierwszy rzut oka nie było tego za dużo ale przyznaję że oko moje się pomyliło. Gdy kończyłem posiłek to jedynie z pomocą wina udało mi przełknąć ostatnie kęsy. Mój żołądek był zapełniony frykasami a zraniona winiarska duma zasnęła przy spełnionym żołądku. Każdy element posiłku mógłby stanowić osobne danie.
Warzywa gotowane bez specjalnego przyprawiania były al dente: ugotowane a jednocześnie jak widać na zdjęciach nie rozgotowane.
Miękkie i delikatnie chrupiące a do tego aksamitnie delikatne w smaku, zupełnie jak merlot. Paluszki lizać.
Kozi ser wbity klinem w pierś kurczaka, dopełniał swoim smakiem lekkość i delikatność mięsa, które jednak nie było jedynie nośnikiem smaku. Smakowałem je z rozkoszą. Szynka parmeńska w którą została zawinięta pierś kurczaka dodawała jej wraz z suszonymi plastrami pomidorów niebiańskich wartości.
Jedynie plastrom ziemniaków mógłbym zarzucić niesubordynację gdyż skórkę wolałbym mocniej przypieczoną, chrupiącą. Z pewnością jednak zakłóciłoby to całość obrazu tego dania, które powinno być w całości al dente. O sałatce greckiej nie wspomnę. Po prostu jej nie pamiętam ale nie zostało po niej ani śladu na talerzu. Pewnie była dobra jednak przy królewskim daniu znikła bez śladu i pamięci. Całość dopełniło zwykłe, czerwone, włoskie vino da tavola.
Pite samodzielnie – nieciekawe ale wyjątkowe w połączeniu z podanym daniem. Wyjątkowe ze względu na łatwość z jaką dopełniło się w tym daniu, nie szkodząc mu a wręcz potęgując jego zalety. Nie pamiętam już jego smaku a jednak wykonało wspaniałą pracę. Wspomogło trawienie i podbiło walory smakowe piersi z kurczaka z suszonymi pomidorami i kozim serem zawijane w szynkę parmeńską.
Z pewnością jeszcze tu wrócę, gdyż ciekaw jestem wielu innych przysmaków tej restauracji: zupy z borowików, polędwiczek wieprzowych w sosie kurkowym, rumsztyku w dressingu malinowym na sałacie, czy sałatki z grilowanym kurczakiem, gruszką oraz orzechami. Brzmi fantastycznie a opiszę jak smakują po kolejnej wizycie.
Wracając do wyjściowego tematu. Niech się biedak męczy i wysila jak się wywiązać z zadań które mu zostały przydzielone do wykonania. My zaś znajdźmy sobie dobre, bo polskie - wino i wypijmy ze smakiem, ciesząc się jego wyjątkowymi cechami, których nasi ministrowie nie są w stanie wyczuć, gdyż na innych trunkach wychowani. A przy sposobności skorzystajmy z naszych, polskich restauracji i cieszmy się smakami które są w stanie wyczarować ich właściciele.
Każde na swój sposób jest w stanie podnieść naszą samoocenę.
Polskie jadło i polskie wino.
Już brzmi dumnie i smacznie i będzie dobre bo jest nasze - polskie.
I nigdy się tego wstydzić nie będziemy.
Czego sobie i wszystkim czytającym serdecznie życzę.
(JL)