Winiarze w Brukseli
Winiarstwo w Polsce jest trudno definiowalne. Dla posłów i Ministerstwa Rolnictwa jest problemem którego nie potrafią określić i właściwie przyporządkować.
Podstawowym problemem jest traktowanie wina wytworzonego z własnych nasadzeń jako produktu przemysłowego.
W Traktacie Założycielskim Unii Europejskiej w artykule 32 a następnie w Traktacie o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej w art. 38 i załączniku do nich zostało zapisane że ziemniak marchew, pietruszka i wino (wytworzone przez rolnika) są produktami rolnymi.
Wynika z tego że powinny być sprzedawane jak produkty rolne.
W Polsce rolnika produkującego wino traktuje się jak producenta przemysłowego, z wszelkimi szykanami, których jedynie duże zakłady są w stanie spełnić.
Jedną z nich są chociażby ubytki.
Zakłady przemysłowe produkujące wyroby winopodobne sprowadzają sok lub moszcz spoza Polski (dają więc zarabiać rolnikom innych krajów). Otrzymując czysty, sklarowany sok mają niewielki ubytki związane z osadami poprodukcyjnymi.
Winiarz w celu uzyskania dobrej jakości wina w trakcie procesów enologicznych ma ubytki znacznie przekraczające normę ustawową. Ustawa „akcyzowa” nie przewiduje jednak innych warunków dla winiarzy. Oznacza to że rolnik produkujący wino będzie musiał płacić spore kary pieniężne za przekroczenia norm ubytków.
Innym problemem jest skala produkcji i stałe koszty.
Zmiany rządowe w ustawie „winiarskiej” wprowadzają wysokie opłaty za każdą obecność kontroli na winnicy. Oznacza to że rolnik który chce wytworzyć wino z obszaru o powierzchni 30 arów (których jest obecnie najwięcej) poniesie wyższe koszt opłat niż będzie w stanie zarobić ze swojej winnicy.
Jeśli rolnik przebrnie przez te problemy, pozostanie jeszcze zagadka jak sprzeda swoje wino gdyż "Ustawa o wychowaniu w trzeźwości" wymaga uzyskania przez rolnika koncesji na sprzedaż hurtową, gdy będzie chciał oddać swoje wino do sklepu. A nie wszyscy pewnie wiedzą że koncesja ta wymaga m.in. olbrzymich hurtowych obrotów winem dla jej utrzymania. Czego rolnik nie będzie mógł spełnić. Co więc zrobi ze swoim winem - wyleje na pole ?
Tych problemów jest znacznie więcej jednak dotychczasowi twórcy kolejnych wersji ustaw związanych z winiarstwem z własnych nasadzeń ich nie zauważają.
Wygląda na to że ani Ministerstwo Rolnictwa ani część posłów zajmujących się w ostatnim czasie zmianami do ustaw nie zauważa skali problemu.
Wykorzystuje to skutecznie lobby przemysłowe, które stawia swoją przemysłową produkcję na równi z rolniczym charakterem wina z własnych nasadzeń i z wyjątkową skutecznością blokuje wprowadzenie zmian zaproponowanych przez winiarzy.
Z tego powodu winiarze z Podkarpacia w dniu 30 marca 2011r przebywali na zaproszenie europosła Tomasza Poręby w Brukseli gdzie zaprezentowali swoje wina w Parlamencie Europejskim.
Degustacja miała na celu pokazanie jakości naszych win i niezgodne z podpisanymi przez Polskę traktatami traktowanie winiarzy jako producentów przemysłowych.
Winiarzy reprezentowali: Bodziak Józef, Janda Ryszard, Kasperek Bogdan, Lubera Jan, Płochocka Barbara, Stecki Jerzy, Szynal Paweł.
Oprócz winiarzy swoje wyroby prezentowały Zakład Mięsny „SMAK” Górno, Zakład Przetwórstwa Mięsnego SZAREK z Widnej Góry k/Jarosławia i Zakład Mięsny „TAURUS” z Pilzna.
Całość dopełniła kapela ludowa „TRZCINICOKI” z Trzcinicy prezentująca muzykę ludową.
W wyjeździe brali udział także przedstawiciele mediów: TVP o Rzeszów, Telewizja Regionalna „Obiektyw”, Radio VIA, gazety: Nowiny, Super Nowości. Obecny był także rzecznik prasowy Marszałka Województwa Podkarpackiego.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110403/REGION00/754467339
Liczymy na rzetelne i głośne naświetlenie problemów rozwijającego się winiarstwa.
Liczymy także na to że cała Polska zauważy złe nastawienia posłów do zaproponowanych zmian.
Ważne jest by posłowie w Sejmie zauważyli, że winiarstwem z własnych nasadzeń zainteresowane są oprócz Podkarpacia, także Małopolska, Górny i Dolny Śląsk oraz środkowa część Polski. (JL)